Pomarańczowy to nie jest mój najulubieńszy kolor..,ale jest jesień...,ale sugerowałam się kolorami tego koszyka i jarzębinowym bukietem ślubnym Panny Młodej.
Nasi znajomi ślubowali sobie w jedną z ostatnich, pięknych, słonecznych, jesiennych sobót i z tej okazji powstało takie oto pudełko. Bez zbędnych ozdób, proste i przekazujące ważne słowa.
Pudełko zasadniczo samo w sobie jest już opakowaniem (w tym przypadku życzeń), jednak co by nie nieść go w reklamówce postanowiłam w "trymiga" zmajstrować taką oto poniżej sfotografowaną, tiulową siateczkę. Kto wie, może pokocham pomarańczowy z różowym przecież już się przeprosiłam;)
Pozdrawiam. (candy się robi)
Pięknie wyszło, a na candy czekam :)
OdpowiedzUsuńsuper pudełko:)
OdpowiedzUsuńŚwietne pudełko. Podziwiam także zrobioną w "trymiga" siateczkę:)) Rewelacja!
OdpowiedzUsuńSUPER!!!!!!! normalnie rewelacja, siateczka jak ta lala, a pudełeczko..śliczne i ta kokarda, pięknie zawiązana
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalnie, a pomarańczowy wcale nie jest taki zły - mi też się swojego czasu myślało, że raczej nie jestem z nim "za pan brat", a tymczasem bardzo niepostrzeżenie zrobiło mi się go całkiem mnogo w moich wnętrzach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w piękne pomarańczowe za oknami niedzielne popołudnie!