piątek, 27 stycznia 2012

Prezenty i "prezenty"

Zacznę od prawdziwej historii, która przydarzyła się dawno temu, choć całkiem współcześnie.  Księciunio pojawia się w owej historii dla zupełnej niepoznaki i zmylenia przeciwnika.
            Pewien bardzo zamożny i umięśniony (to właściwie bez znaczenia)  Książe,  a raczej Księciunio gościł w swoim pięknym i bardzo "mode" pałacu  swych znajomych, których poznał gdy jeszcze nie miał pięknej złotej korony na swojej głowie,  notabene opalonej jak i reszta boskiego ciała w solarce za rogiem. Otóż wizyta odbywała się po dłuższym "niewidzeniu"  i jak się okazało była ostatnią ponieważ korona zmienia czasami ludzi, być może przez ucisk....ale nie o tym. Historia jest bardziej o tym...ale to za chwilę.... Gość, a konkretnie Gościuwa pyta Księcia wskazując na kominek i cudną kolekcję nazwijmy je "słoników" :
 - Oooo widzę, że kolekcjonujesz (dajmy na to) "słoniki"
Księciunio odpowiada:
-  Tak, jakie to ekscytujące! Wyobraźcie sobie przechodząc koło sklepu ze słonikami postanowiłem je kolekcjonować......kupiłem sobie 20szt i mam już kolekcję:):):) 

Nie wiem czy nie zakręciłam, ale to historia  o tym, że są ludzie, którzy wszystko kupują, także kolekcję  "słoników". Czy nie przyjemniej byłoby przez dłuuuugie  lata przywozić z różnych interesujących  miejsc przedmioty, które chcemy kolekcjonować? Księciunio  uznał, że skoro ma na to środki  to może kupić całe stado słoniny, które inni z prawdziwą  pasją będą zbierać latami  przywożąć je  z różnych miejsc i stron świata. Można chodzić na  skróty i zmiast zbierać dzieła sztuki kupować całe muzea... ale czy to to samo i czy daje tyle samo radości?

A chciałam napisać tylko o prezentach (także dla siebie) tych bardziej i mniej udanych, tych dłużej i krócej przemyślanych.Tak naprawdę o tym, że nawet mając pieniądze czasami kupujemy prezenty ot tak, na odczepne, byle były i byle jak.   Pamiętam jak studentką będąc pracowałam w sklepie z ekskluzywną bielizną (ciekawy epizod) i pewien inny "Księciunio" zagadnął do mnie tak:
- Jaki macie najdroższy komplet bielizny?
No to grzecznie podaję drżącą ręką,  zza szybki, komplet wart mojej miesięcznej pensji...I pytam uprzejmię: - A jaki rozmiar Pana interesuję?
Na to Księciunio odpowiada:
-Nieważne, ten może być. Proszę zapakować, i...zostawić cenę.
I musiałam mimo całej uprzejmości, którą posiadam, jedną ręką podtrzymywać dolną szczękę co by mi nie opadła...serio, tak było.

Chciałam napisać o wysiłku myślenia gdy chcemy zrobić komuś  szczególny prezent i tylko dla tej osoby. Chyba jednak, mimo ciekawej kwestii odbiegłam od tematu i analogii próżno szukać...cała JA :)
Pierwszy Księciunio żyje naprawdę i kupuje wszystko na co ma ochotę:  słoniowatą kolekcję, kobiety, rodzinę taką jak na obrazku. Niestety nie jest wiernym Księciuniem i nawet nie bardzo usczęśliwia swoją połowicę, ale za to ma czarne Porsche i jest prezesem schedy po królu - ojcu.

Całkiem niedawno zapragnęłam sprezentować coś komuś, kto właściwie wszystko ma, nawet nie dlatego, że jest Księciuniem, bo nie jest, ale dlatego, że ma wokół siebie wielu obdarowywaczy. Ciężko go czymś zaskoczyć bo trochę z niego gadżeciaż i na portalach aukcyjnych szpera od czasu do czasu w poszukiwaniu "bajerów" . I kup tu coś takiemu "ktosiowi". Długo myślałam i postanowiłam, że dam coś moimi skromnymi ręcami wykonanego - toż to przecież unikat:). Parę chwil zajęła też redakcja jednego słowa - napisu. Myślałam o zwyczajnym notesie, przypamiętniku i innym zapiśniku, aż padło na dostojne ZAPISKI bo i Osoba zacna. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że wszystkie przedmioty wykonywane ręcznie mają wyjątkową wartość, a niektóre są nawet bezcenne;)
Jedyne co kupiam w życiu naprawdę hurtowo to chyba z 100 sztuk żółtych ołówków z różową gumką, bo  tak ładnie wyglądały wszystkie razem, że zal mi było kupić tylko jeden. Ech....może jednak źle oceniłam Księciunia...stado to w końcu nie to samo co jedna "słonina". Cóż, słowo się jednak rzekło. Pozdrawiam.

A oto ON - notes na zapiski, ta da:


15 komentarzy:

  1. Znam i ja takich Księciuniów,którym korony za bardzo ścisnęły głowy i teraz muszą otaczać się jedynie kupnymi przedmiotami bo ludzie dawno nie chcą ich znać...nie ma co-światem rządzie pieniądz.Ale my skraperki-na szczęście- zawsze możemy podarować coś bardzo,bardzo wyjątkowego.Coś co powstało z naszego serca i z naszej ciężkiej pracy ...np,właśnie taki piękny zapiśnik :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekny notes i fantastycznie opowiedziana historia:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech piękny prezent i wyjątkowo zdolnymi łapkami zrobiony :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny. Niech służy Księciuniowi...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie się czyta Twoje słowa:-) Zeszyt na zapiski bardzo mi się podoba:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że zapiśnik został doceniony! Jest cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały notes, naprawdę wyjątkowy dla wyjątkowej osoby :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam Cię serdecznie!!!! Pragnę zakomunikować,że mało tego iż Twoje prace są wspaniałe,to jeszcze zachwycasz Nas dodatkowym talentem-wspaniale opisanymi przemyśleniami.Czytam je zawsze z ogromnym zaciekawieniem.Notes jest prześliczny,tylko pozazdrościć takiego prezentu:) Ja też przywiązuję sentymentalną wagę do upominków typu "małe a cieszy" i dbam o takowe niczym o klejnoty.Najważniejsza jest wartość,ale ta emocjonalna:))) Pozdrawiam Cię serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Przemyślenia ciekawe....no tak to już jest że się niektórzy na tym świecie lubią instalować ;) Notes elegancki. I córeczka w poście poniżej...NIEBA dla niej i dla Was życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczny notes, bardzo mi się podoba zestawienie kolorystyczne i wszystkie detale :)
    P.S. My już też "rozpakowani" :)

    OdpowiedzUsuń
  11. notesik rewelacyjny!!
    uwielbiam takie prezenty z serca, ale jest grom ludzi, którzy tego nie doceniają...

    OdpowiedzUsuń
  12. SUPER HISTORIA, SAMA CHCIAŁABYM DOSTAĆ TAKI NOTATNIK:-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz:)